Są tacy, którzy w ogóle nie wierzą, że istniała kiedyś Warszawa Główna, ale istniała i to aż dwa razy :)
Pierwszy dworzec Warszawa Główna czyli rozbudowany XIX wieczny dworzec Wiedeński to przedsięwzięcie zaczęte w dwudziestoleciu międzywojennym. Budowano go i budowano wiele lat, aż przyszli Niemcy i tak bardzo im się spodobała idea, że go za nas dokończyli, wyremontowali i nawet postawili tam swoją nur fir dojcze kawiarnię. Niemcy jednak nie byli konsekwentni w tej sprawie, bo pięć lat później go zbombardowali, a jeszcze w 1945 roku na odchodne wysadzili. Zabudowania dworcowe sprzed wojny znajdują się (co z resztą można od razu poznać po stylu architektonicznym ) bardziej w kierunku Woli i Odolan, te nowsze znajdują się bliżej placu Zawiszy. Nowsze, bowiem jak już mówiłam uruchomiono powojenną Warszawę Główną DWA. Zwaną Warszawą Główną Osobową. Ta z kolei zaczęła działać właśnie od razu po tym jak Niemcy odeszli, a weszli Ruscy. A przestała działać równo dwadzieścia lat później.
Dzisiaj mamy uroczą śnieżną wiosnę. Przybyłam na Główny akurat przed zachodem słońca. Kolejna odnoga ścisłego centrum Warszawy. Na Alejach Jerozolimskich w wielkich nowoczesnych korpach światła jeszcze nie zgasły. Na wschód można dostrzec nawet bez większego trudu Pałac Kultury i Nauki. Szum z placu Zawiszy bombarduje uszy. Tramwaje, pociągi w kierunku Centralnej i Zachodniej dudnią, a ja stoję na cichym skrawku ziemi otoczona starym dworcem. Za chwilę stoję na peronie. Poniżej tory, ale nic tu nie przyjedzie. Dalej wraki pociągów, szkielety lokomotyw i stare kolejki. Wszystko na tym skrawku ziemi pomiędzy Dziewiętnastą Dzielnicą a Hotelem Sobieski. Idąc w kierunku Zachodniej czas się cofa i po kilkunastu metrach nawet PRL odchodzi w niepamięć. Czyste lata dwudzieste i lata trzydzieste. Czerwona cegła, charakterystyczny zmysł architektoniczny i dużo tłustych kotów. Z drugiej strony, bowiem od ulicy Kolejowej przedsiębiorczy ludzie zrobili sobie kilka klubów. Jest ciepło, jest jedzenie, są szczury i myszy. I są koty. Niektóre dokarmiają kolejarze schodzący ze zmiany, niektóre dokarmiają właściciele klubów, a niektóre koty mają wyżej wymienionych w głębokim poważaniu i dokarmiają się same. Korzystają jedynie z uroków piwnic. Żyć nie umierać.
Tym razem nie zaapeluję do sumień, by coś z tym zrobić. O nie nie nie. Niech ta Warszawa konstrastów żyje i sto lat. Niech pokazuje, że to nie jest betonowa stolica nijakości. Bo ja pokazuję od półtora roku, że nie jest :)
Nie 'martw' się - już niedługo. Wkrótce tu będzie nowe osiedle apartmą, podobne do położonego wzdłuż Kolejowej (które też ma zresztą zająć cały kwartał).
OdpowiedzUsuńkuźwa.. może chociaż dzieci tu zdążę wziąć.
OdpowiedzUsuńjak się tam dostać? : )
OdpowiedzUsuńWpisz w google maps "warszawa główna" i obczaj trasę. To zależy skąd idziesz.
Usuń