11 sierpnia 2013

Z KAMIENICY KARMELITÓW BOSYCH DO WALUSIŃSKICH

Gdyby nie samochody w podwórzu łączącym te dwie kamieniczki, pomyślałabym szczęśliwa, że znów cofnęłam się w czasie i w dniu kapitulacji Woli i Ochoty Powstanie zaprowadziło mnie na Mariensztat. Niestety zaparkowane wozy to wrażenie niszczą.
Jestem na Mariensztacie. Idę Bednarską w dół i patrzę na prawo. Wrota do jednej z nich są uchylone. Wejście na klatkę schodową także. Dalej - przejście na podwórze. Cudo.. prawdziwe cudo. Cisza i spokój i nie zamknięte drzwi. Tutaj ludzie nie izolują się przesadnie.

Bednarska to mała uliczka, ale nazwę jej słyszał niemal każdy. Historia tego miejsca sięga szesnastego wieku. Nim Bednarska została Bednarską nosiła niehlubną nazwę.. Gnojowej. Cóż. Nazwa nie wzięła się znikąd. To właśnie na wytyczonej korytem dawnego potoku o nazwie Jordan ulicy wyrzucano nieczystości z miasta, a sama droga należała do jednej z bardziej brudnych. Po Gnojowej zmiana nastąpiła, ale również nie na lepsze. Rzeźnicza! Nazwa wzięta od fachu dość często spotykanego w domach, wówczas w większości drewnianych. Druga połowia XVIII wieku to przewaga fachu bednarzy i właśnie oni przyczynili się do ostatecznej nazwy ulicy. W XIX wieku na Bednarskiej pojawiać się zaczęły murowane kamienice w stylu klasycystycznym, a most znajdujący się nieopodal został zamknięty na rzecz wielkiego, nowatorskiego jak na tamte czasy mostu Kierbedzia. Wówczas życie towarzyskie z ulicy przeniosło się na górę, na Krakowskie Przedmieście. Stan rzeczy trwa do dzisiaj. Bednarska jest spokojna i chociaż dość prestiżowa - Krakowskie Przedmieście nadal wiedzie prym. 

Lato 1944 roku było dość łaskawe dla Bednarskiej. Nie spalono jej całkowicie, nie zbombardowano większości zabudowań. Tylko trzy domy zrównano z ziemią. Jednakże w styczniu wkroczyli Sowieci i ich myśl architektoniczna. Przebudowali Mariensztat w swym autorskim stylu już w 1949 roku, a większość kamienic przebudowali po swojemu. Znając przykłady radzieckiej architektury potwornej z innych części stolicy to muszę przyznać, że roprawili się z tą okolicą jeszcze nie tak najgorzej. Przykłady jednak odnalazłam od razu. W kamienicy Walusińskich, znajdującej się przy numerze 25, klatka schodowa posiada okna. Nie, nie takie normalne okna na podwórze. Okna do mieszkań. Przebudowa w stylu sowieckim nasuwa się od razu. Absurd i nonsens. Kamienica Karmelitów Bosych połączona z Walusińskich wspólnym podwórzem posiada inny układ pomieszczeń. Bardzo podobny i urokliwy. Całość w ogóle jest urocza i wiedząc, że narzekanie, że to wszystko mogło inaczej wyglądać nic nie pomoże - powiem, że warto odwiedzić ten kawałek Warszawy. Zwłaszcza latem.















4 komentarze:

  1. Bardzo lubię tę kamienicę, to jest prawdziwy ostaniec - autentyczny fragment w okolicy, która niestety tylko udaje autentyczność.

    "Cisza i spokój i nie zamknięte drzwi. Tutaj ludzie nie izolują się przesadnie" - myślę, że to kwestia własności, pewnie kamienica jest komunalna i miasto nie zainwestowało dotąd w domofon.

    "Bednarska jest spokojna" - po prostu przy Bednarskiej jest bardzo mało sensownych lokali użytkowych na parterach, co jest m.in. skutkiem powojennej odbudowy (w dolnej części).

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, ja bym powiedziała, że coś się zmienia. Są kafejki i jedno bistro przy samej ulicy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podwórka i podwóreczka kamieniczne to ja zawsze, a największą przyjemnością! A jeszcze Bednarska do tego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten wyjątkowy "ostaniec" powinien zostać odrestaurowany i uratowany. Nie wiem czy kamienica ta należy do miasta, czy konserwator ma nad nią pieczę, niemniej renowacja willi Walusińskich (może przy wsparciu sponsora? to nakaz chwili !

    OdpowiedzUsuń