Pozwólcie, że przytoczę swój wpis z zeszłego roku:
http://duchywarszawy.blogspot.com/2011/09/cmentarze-ktorych-nie-widac.html
"W 2001 roku u zbiegu ulic Namysłowskiej i Szymanowskiego postawiono pomnik upamiętniający „Pomordowanych na 11 Listopada”.
Jakże słynne wydaje się w tym zestawieniu więzienie na Mokotowie. Mało kto pamięta „Toledo”, najbardziej przerażającą stalinowską katownię w Warszawie. Na dawnej Ratuszowej róg 11 Listopada działało Więzienie Karno-Śledcze NKWD UB nr III w Warszawie.Ponad trzymetrowy mur otaczał drut kolczasty i kawałki szkła wbite w wieszchołki. To, co działo się za murami Toledo jest trudne do opisania. Historie więźniów, którzy przeżyli tę katownię są dostępne w internecie. Niemal wszystkie kończą się podobnym podsumowaniem. Polacy Polakom. Ludzie, którzy za okupacji bali się o własne życie, po wojnie niszczą życie. Depczą życie czyniąc je trudnym do zniesienia już nawet po wyzwoleniu.
Po latach więźniowie praskiego aresztu zlecili badania terenu, by znaleźć rów, w do którego – wespół ze śmieciami – składane były ciała zabitych. Mało co przetrwało dziesiątki lat w ziemi wymieszanej z wapnem. Znaleziono natomiast nienaruszone elementy fasady więzienia. Z fragmentów murów i krat trzydzieści lat wcześniej rozebranego budynku katowni, wykonano sam pomnik.
Tereny więzienia za tablicą pamięci, przez 10 następnych lat pozostawały puste, dziko zarośnięte i przez nikogo nie pielęgnowane. Z początkiem roku 2011 na teren byłego więzienia wpuszczono żurawie. Powstaje tam nowe osiedle. Na tym właśnie miejscu. Na tym rowie i tych ludziach."
Tak Toledo wyglądało między 1945 a 1956 rokiem.
A tak wygląda dzisiaj:
http://duchywarszawy.blogspot.com/2011/09/cmentarze-ktorych-nie-widac.html
"W 2001 roku u zbiegu ulic Namysłowskiej i Szymanowskiego postawiono pomnik upamiętniający „Pomordowanych na 11 Listopada”.
Jakże słynne wydaje się w tym zestawieniu więzienie na Mokotowie. Mało kto pamięta „Toledo”, najbardziej przerażającą stalinowską katownię w Warszawie. Na dawnej Ratuszowej róg 11 Listopada działało Więzienie Karno-Śledcze NKWD UB nr III w Warszawie.Ponad trzymetrowy mur otaczał drut kolczasty i kawałki szkła wbite w wieszchołki. To, co działo się za murami Toledo jest trudne do opisania. Historie więźniów, którzy przeżyli tę katownię są dostępne w internecie. Niemal wszystkie kończą się podobnym podsumowaniem. Polacy Polakom. Ludzie, którzy za okupacji bali się o własne życie, po wojnie niszczą życie. Depczą życie czyniąc je trudnym do zniesienia już nawet po wyzwoleniu.
Po latach więźniowie praskiego aresztu zlecili badania terenu, by znaleźć rów, w do którego – wespół ze śmieciami – składane były ciała zabitych. Mało co przetrwało dziesiątki lat w ziemi wymieszanej z wapnem. Znaleziono natomiast nienaruszone elementy fasady więzienia. Z fragmentów murów i krat trzydzieści lat wcześniej rozebranego budynku katowni, wykonano sam pomnik.
Tereny więzienia za tablicą pamięci, przez 10 następnych lat pozostawały puste, dziko zarośnięte i przez nikogo nie pielęgnowane. Z początkiem roku 2011 na teren byłego więzienia wpuszczono żurawie. Powstaje tam nowe osiedle. Na tym właśnie miejscu. Na tym rowie i tych ludziach."
Tak Toledo wyglądało między 1945 a 1956 rokiem.
A tak wygląda dzisiaj:
Z terenu więzienia ostało się tylko to drzewo oraz pomnik wykonany z murów zburzonej katowni. Kraty należą do dawnej fasady murów Toledo, a odlew pomnika człowieka - ze stopionych krat.
Ludzie się jeszcze nie wprowadzili. Niedawny dodatek stołeczny do Rzeczpospolitej mówi, że ceny mieszkań w tym miejscu są wyjątkowo niskie. Czy są chętni? Zapewne znajdą się chętni, chociaż pomnik upamiętniający tamten koszmar nie ułatwi developerom sprzedaży.
Ludzie się jeszcze nie wprowadzili. Niedawny dodatek stołeczny do Rzeczpospolitej mówi, że ceny mieszkań w tym miejscu są wyjątkowo niskie. Czy są chętni? Zapewne znajdą się chętni, chociaż pomnik upamiętniający tamten koszmar nie ułatwi developerom sprzedaży.
Nie będę osądzać nikogo, kto zdecyduje się zamieszkać w tym miejscu. Sam pomysł, by zbudować na ziemi, w której zakopywano ludzi w wapnie osiedle mieszkalne był krótko mówiąc niezwyczajny. I pozostaje mieć nadzieję, że nikt nie wpadnie na inny pomysł, a mianowicie, by pozbyć się tego "odstraszającego" pomnika. Tyle zniczy pali się tutaj co roku w listopadzie.. Dzieci, żony i towarzysze broni nie mają innego miejsca, do którego mogliby się udać, by upamiętnić swoich bliskich. Ci, których nie zakopano na terenie więzienia pochowani zostali w zbiorowych mogiłach gdzieś w Warszawie. Do dziś nikt nie wie gdzie. I nikt się już pewnie nie dowie.
Dzięki, Brzozo. Nigdy o tym nie słyszałam, choć całe życie spędziłam na Pradze.
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że kolejna osoba usłyszała o Toledo. Pozdrawiam :)
UsuńDrzewa już nie ma. A to było miejsce straceń. Obawiam się, że losy pomnika są też nie pewne...
OdpowiedzUsuńBeDAN
Muszę tam pojechać.
OdpowiedzUsuń