30 czerwca 2012

Oblicza Pragi: TOLEDO dzisiaj

Pozwólcie, że przytoczę swój wpis z zeszłego roku:
http://duchywarszawy.blogspot.com/2011/09/cmentarze-ktorych-nie-widac.html

"W 2001 roku u zbiegu ulic Namysłowskiej i Szymanowskiego postawiono pomnik upamiętniający „Pomordowanych na 11 Listopada”.
Jakże słynne wydaje się w tym zestawieniu więzienie na Mokotowie. Mało kto pamięta „Toledo”, najbardziej przerażającą stalinowską katownię w Warszawie. Na dawnej Ratuszowej róg 11 Listopada działało Więzienie Karno-Śledcze NKWD UB nr III w Warszawie.Ponad trzymetrowy mur otaczał drut kolczasty i kawałki szkła wbite w wieszchołki. To, co działo się za murami Toledo jest trudne do opisania. Historie więźniów, którzy przeżyli tę katownię są dostępne w internecie. Niemal wszystkie kończą się podobnym podsumowaniem. Polacy Polakom. Ludzie, którzy za okupacji bali się o własne życie, po wojnie niszczą życie. Depczą życie czyniąc je trudnym do zniesienia już nawet po wyzwoleniu.
Po latach więźniowie praskiego aresztu zlecili badania terenu, by znaleźć rów, w do którego – wespół ze śmieciami – składane były ciała zabitych. Mało co przetrwało dziesiątki lat w ziemi wymieszanej z wapnem. Znaleziono natomiast nienaruszone elementy fasady więzienia. Z fragmentów murów i krat trzydzieści lat wcześniej rozebranego budynku katowni, wykonano sam pomnik.
Tereny więzienia za tablicą pamięci, przez 10 następnych lat pozostawały puste, dziko zarośnięte i przez nikogo nie pielęgnowane. Z początkiem roku 2011 na teren byłego więzienia wpuszczono żurawie. Powstaje tam nowe osiedle. Na tym właśnie miejscu. Na tym rowie i tych ludziach."

Tak Toledo wyglądało między 1945 a 1956 rokiem.

A tak wygląda dzisiaj:
Z terenu więzienia ostało się tylko to drzewo oraz pomnik wykonany z murów zburzonej katowni. Kraty należą do dawnej fasady murów Toledo, a odlew pomnika człowieka - ze stopionych krat.
Ludzie się jeszcze nie wprowadzili. Niedawny dodatek stołeczny do Rzeczpospolitej mówi, że ceny mieszkań w tym miejscu są wyjątkowo niskie. Czy są chętni? Zapewne znajdą się chętni, chociaż pomnik upamiętniający tamten koszmar nie ułatwi developerom sprzedaży.

Nie będę osądzać nikogo, kto zdecyduje się zamieszkać w tym miejscu. Sam pomysł, by zbudować na ziemi, w której zakopywano ludzi w wapnie osiedle mieszkalne był krótko mówiąc niezwyczajny. I pozostaje mieć nadzieję, że nikt nie wpadnie na inny pomysł, a mianowicie, by pozbyć się tego "odstraszającego" pomnika. Tyle zniczy pali się tutaj co roku w listopadzie.. Dzieci, żony i towarzysze broni nie mają innego miejsca, do którego mogliby się udać, by upamiętnić swoich bliskich. Ci, których nie zakopano na terenie więzienia pochowani zostali w zbiorowych mogiłach gdzieś w Warszawie. Do dziś nikt nie wie gdzie. I nikt się już pewnie nie dowie.








4 komentarze:

  1. Dzięki, Brzozo. Nigdy o tym nie słyszałam, choć całe życie spędziłam na Pradze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że kolejna osoba usłyszała o Toledo. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Drzewa już nie ma. A to było miejsce straceń. Obawiam się, że losy pomnika są też nie pewne...
    BeDAN

    OdpowiedzUsuń