Ludność cywilna środkowej Woli trafiła tutaj już pierwszego dnia Powstania. Z dnia na dzień ludzi przybywało. To nie był schron ani azyl. Codzienne segregacje, morderstwa, bicie i gwałty. Setki ofiar złożonych w tym kościele bez hostii i mszy świętej. Kościół pw. Świętego Wojciecha jako obóz przejściowy dla ludności Warszawy działał od 1 sierpnia do ostatnich dni września 1944 roku. Niemcy zamordowali w nim i jego okolicach ponad 400 osób. Reszta trafiała do obozu w Pruszkowie, a stamdąd na kolejne selekcje. Moja babcia ze swoją matką i siostrą przeżyły to piekło uciekając z marszu do obozu w Pruszkowie. Stamtąd uciekły kierując się na Zaborów, a potem dalej do Leszna. Tam przetrwały ostatnie miesiące powstania, a potem zimę 1944 roku. Powróciły do miasta w styczniu.
Po wojnie wrócił także proboszcz. Nie został zamordowany w Pruszkowie, ani wywieziony do obozu. Drugi ksiądz i organista zostali zamordowani nieopodal Moczydła wraz z innymi i chociaż proboszcz Wacław Murawski jest na razie sam, to już w lutym 1945 roku regularnie odprawia msze święte. Przez pierwsze dwa lata kościół pozostaje bez szyb okiennych. Na początku lat pięćdziesiątych przybywają na parafię siostry. Rozpoczęły się też remonty, wszystkie pokryte ze składek parafian. Na państwo nie można było wówczas liczyć w tej kwestii. Kiedy ksiądz Murawski w 1960 roku umiera, proboszczem zostaje Władysław Borowiec i dokonuje dalszych restauracji kościoła, który jeszcze w latach sześćdziesiątych odczuwa boleśnie rany po wojnie. Obecnie to kościół monumentalny i piękny. Witraże, płaskorzeźby, trzy nawy, organy i dębowe ławy ukazują jego majestat w pełni. Jest to kościół górujący nad całą dzielnicą w taki sposób, że od kiedy pamiętam był punktem orientacyjnym. Jego historia ilustruje historię Woli, to drugi, bardziej żywy pomnik Powstańców Warszawy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnitz022VrdhXmLl-2kt_fD5-w6E_epUGEYJyxMxhvokf3c4m0kulUdx1PVyoDvy8fJgu8d2CkddtgZuFSZg8f5EU4Z5afQEJ-HiBtD8ECoiBWOA2ElR4nBeBQuck_2_3VyULctGtBjsjP/s280/kosciooolki.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqA9OWbISan7hSxrDpNb6fjI3ozLLtEY30uTFUaBrihkZhhairOAue87y9jn6AJigFDXZpGMhfchP0lBok10qdYaxM31TKuy78xuaEoSWb3sO4ksHoX2PnZTP8EecaOMDyDP56l-WACXae/s280/DSC_5054.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixzu6HWMQIAW0qnRmW0QRFTEWX16SCC69hyphenhyphenhA-e06tpjmNELUMtB_qn0BIIrl5TjTJs7aoz23OMJgipZX08ZDzrr9lVwQQeB3TWtIHXAX4YRlMAbbasOaedYIff1aP6qgItF8iIeEgUAJ5/s280/DSC_5058.jpg)
Trzeba by się tam wybrać z jakimś statywem i pofocić żeby zobaczyć co się tam kryje :)
OdpowiedzUsuńjest jeden problem.. Dlaczego zrobiłam tylko dwa zdjęcia z wnętrza? Bo starsi ludzie patrzyli na mnie wilkiem i szeptali, że tu się przychodzi na modlitwę, a nie na zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZnam ten problem od lat - nie ma na to lekarstwa. Rozstawiam się i tyle.
UsuńBardzo ciekawy wpis. Kościół który widzę codzienne od kilku lat z okna:)
OdpowiedzUsuńTo ja Ci zazdroszczę miejscówki. Bo to jest właśnie ta moja ukochana Wola, na której się wychowałam :)
Usuń