Jadąc ze Śródmieścia w kierunku Mokotowa na przykład tramwajem linii 15 mijamy trzy place po sobie. Dla varsavianisty, którym jest zawodowo chyba jeden Polak na 7 milionów :) albo zwyczajnego miłośnika tego miasta - trasa z centrum do placu Unii jest idealnyn miejscem na cztero-pięciogodzinną wycieczkę. Pod warunkiem, że wysiądzie na każdym przystanku i wejdzie między kamieniczki. Ja tak zrobiłam dzisiaj i to co widziałam i uwieczniłam na zdjęciu: zaprezentuję tutaj w ciągu kilku dni.
Zacznę jednak od końca. Plac Unii Lubelskiej to urocze miejsce. Wejść na niego można z kilku ulic (Bagatela, Polna, Marszałkowska, aleja Szucha) a to, co się tam zobaczy naprawdę cieszy oko. Oprócz zabytkowego, przedwojennego słupa ogłoszeniowego, straży pożarnej, rogatek mokotowskich i ślicznych strzelistych kamienic do niedawna można było spotkać komunistyczny Super Sam oraz bardzo współczesne dekoracje kwiatowe. Dzisiaj, 26 marca 2013 roku kiedy plac pokryty był śniegiem i lodem tylko słońce przyozdabiało okoliczne kamienice.
Plac Unii Lubelskiej jest placem bardzo starym. Coś na zasadzie typowego placu, czyli miejsca otwartego u zbiegu uliczek zaczęło tu powstawać już w w latach 70. XVIII wieku z inicjatywy miłościwie nam wówczas panującego Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pierwotna nazwa placu nosiła nazwę Mokotowski, w połowie XIX wieku zmieniono ją na dość osobliwą, bo rondo Keksholmskie i ta nazwa przetrwała niemal całe stulecie. Dopiero w 1919 roku plac Unii został placem Unii. Właśnie XX wiek był kluczowy dla rozwoju architektonicznego placu. Zaczęły powstawać zachowane do dziś dzień kamienice, a pośrodku przeprowadzili kolejki: grójeczką oraz wilanowską. Ta część Warszawy przestała być nazywana ostatnim bastionem cywilizacji stolicy. Miasto rozwinięte było już dość bogato w dalszych częściach w kierunku Mokotowa, a rogatki stały tam już czysto symbolicznie.
jedno z pierwszych zdjęć przedwojennych placu. Wyraźnie widać rogatki mokotowskie i pierwsze numery ulicy Puławskiej
powyżej: zniszczona stacja kolejki grójeckiej
poniżej: plac Unii Lubelskiej po wojnie
Dochodząc do lat 30stych XX wieku tam na placu życie nie zmieniło się, a jeśli to na lepsze. W 1932 roku wzniesiony został pomnik lotnika. Taki sam jak na Żwirki i Wigury. Dlaczego taki sam? Dwa identyczne pomniki? Nie. Koniec lat 30stych doprowadza nas do wybuchu wojny. Pierwszy pomnik lotnika z placu Unii zniszczyli Niemcy. Przemianowali wówczas plac na niemiecki Lubliner Platz i wciągnęli całość w część dzielnicy niemieckiej. Dlatego dzisiaj możemy podziwiać jej piękno bez większych ubytków. Nie zniszczyli tyle co na Woli i Muranowie. Z portalu wikie.com mogłam dowiedzieć się ciekawostki "metrycznej", bowiem z pierwszych planów warszawskiego metra sporządzonych jeszcze w latach 20stych można odczytać, że plac Unii miał być stacją metra na której krzyżowałoby się kilka linii. Dzisiaj wiemy, że najbliższa stacja to Politechnika oddalona o ładny kawałek, a druga linia metra w ogóle nie bierze pod uwagę tego miesca na swoją stację. Szkoda, bardzo szkoda.. Bo miejsce piękne.
Zacznę jednak od końca. Plac Unii Lubelskiej to urocze miejsce. Wejść na niego można z kilku ulic (Bagatela, Polna, Marszałkowska, aleja Szucha) a to, co się tam zobaczy naprawdę cieszy oko. Oprócz zabytkowego, przedwojennego słupa ogłoszeniowego, straży pożarnej, rogatek mokotowskich i ślicznych strzelistych kamienic do niedawna można było spotkać komunistyczny Super Sam oraz bardzo współczesne dekoracje kwiatowe. Dzisiaj, 26 marca 2013 roku kiedy plac pokryty był śniegiem i lodem tylko słońce przyozdabiało okoliczne kamienice.
Plac Unii Lubelskiej jest placem bardzo starym. Coś na zasadzie typowego placu, czyli miejsca otwartego u zbiegu uliczek zaczęło tu powstawać już w w latach 70. XVIII wieku z inicjatywy miłościwie nam wówczas panującego Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pierwotna nazwa placu nosiła nazwę Mokotowski, w połowie XIX wieku zmieniono ją na dość osobliwą, bo rondo Keksholmskie i ta nazwa przetrwała niemal całe stulecie. Dopiero w 1919 roku plac Unii został placem Unii. Właśnie XX wiek był kluczowy dla rozwoju architektonicznego placu. Zaczęły powstawać zachowane do dziś dzień kamienice, a pośrodku przeprowadzili kolejki: grójeczką oraz wilanowską. Ta część Warszawy przestała być nazywana ostatnim bastionem cywilizacji stolicy. Miasto rozwinięte było już dość bogato w dalszych częściach w kierunku Mokotowa, a rogatki stały tam już czysto symbolicznie.
jedno z pierwszych zdjęć przedwojennych placu. Wyraźnie widać rogatki mokotowskie i pierwsze numery ulicy Puławskiej
powyżej: zniszczona stacja kolejki grójeckiej
poniżej: plac Unii Lubelskiej po wojnie
Dochodząc do lat 30stych XX wieku tam na placu życie nie zmieniło się, a jeśli to na lepsze. W 1932 roku wzniesiony został pomnik lotnika. Taki sam jak na Żwirki i Wigury. Dlaczego taki sam? Dwa identyczne pomniki? Nie. Koniec lat 30stych doprowadza nas do wybuchu wojny. Pierwszy pomnik lotnika z placu Unii zniszczyli Niemcy. Przemianowali wówczas plac na niemiecki Lubliner Platz i wciągnęli całość w część dzielnicy niemieckiej. Dlatego dzisiaj możemy podziwiać jej piękno bez większych ubytków. Nie zniszczyli tyle co na Woli i Muranowie. Z portalu wikie.com mogłam dowiedzieć się ciekawostki "metrycznej", bowiem z pierwszych planów warszawskiego metra sporządzonych jeszcze w latach 20stych można odczytać, że plac Unii miał być stacją metra na której krzyżowałoby się kilka linii. Dzisiaj wiemy, że najbliższa stacja to Politechnika oddalona o ładny kawałek, a druga linia metra w ogóle nie bierze pod uwagę tego miesca na swoją stację. Szkoda, bardzo szkoda.. Bo miejsce piękne.
Ta chuda "czekoladka" na rogu fascynowała mnie od dziecka - piękna sprawa.
OdpowiedzUsuń