Nie do opowiedzenia. Do zobaczenia :)
Tak, to kopia słynnego tekstu promującego Dolny Śląsk, jednakże Dolny Śląsk jest daleko, a Warszawa tuż za rogiem. Tym razem idziemy na kwadrat pomiędzy alejami Niepodległości i ulicą Puławską. Tam ciągle coś jeździ i jest głośno. A po Dąbrowskiego nie jeżdżą autobusy i dlatego ostatni raz tam byłam 12 lat temu. Niesamowite, ile komunikacja miejska daje lokatorom miejsc, przez które nie przechodzi - świętego spokoju. Ulica Dąbrowskiego ma zróżnicowaną architekturę. Począwszy od majestatycznych białych willi, przez wille skromne w stylu klasycystycznym po kamienice. Kamienice są najpiękniejsze. Podwórza, w podwórzach lokalne małe kawiarenki i postępująca ekspansja nowoczesności i świeżych projektów. Niedługo apartamentowce będą się przeplatać razem z kamienicami, tak jak w innych częściach stolicy.
Z Dąbrowskiego w Bałuckiego w Różaną. Co widzę? Dawny szpital polowy i punkt oporu Powstańców, miejsce upamiętniające samotną walkę Jurka Horczaka ps. Wróbel z policją niemiecką w obronie magazynu. Szesnastoletni harcerz został później zamęczony przez gestapo.
Tyle podwórek, w których ciszę przerywa telewizor włączony na całe osiedle. Starsi ludzie oglądają teleturniej. Wszyscy słyszą. Tyle dzieciaków biegających od willi do kamienicy bez obawy o potrącenie przez samochód, bowiem chociaż te uliczki spokojnie mogą służyć jako skrót - to w porównaniu do Niepodległości samochodów mało. Polecam także kawiarenkę "Stary Mokotów" przy Dąbrowskiego (idąc wgłąb ulicy od Niepodległości). Polecam także cukierenkę na Różanej, w której można zakosztować lodów o smaku warzyw. Oba miejsca powstały w starych kamieniczkach i chociaż klientela się zmieniła i nikt nikomu już się nie kłania i kapelusza nie zdejmuje - urok pozostał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz