W pierwszej kolejności pragnę przeprosić za dłuższą nieobecność spowodowaną ekshumacjami ofiar stalinowskiego reżimu. II etap zakończył się 82 wydobytymi szczątkami spod zerwanego chodnika i alejki. Trzeci etap jest kwestią czasu. Dzisiaj chciałabym przedstawić krótką historię mało odwiedzanego przez Warszawiaków cmentarza.
By dojść do tego zupełnie odludnego miejsca trzeba minąć trzy przejścia kolejowe, nasypy, chaszcze i brzozowe zagajniki. Znajdująca się na nim tabliczka zaczynająca się od słów "przechodniu" brzmi jak dobry żart. Nikt tamtędy nie "przechadza się" a co najwyżej trafił przypadkowo lub z nadzieją na znalezienie cmentarza z XIX wieku. Kiedy w 1872 roku Pragę nawiedziła epidemia cholery zmarłych grzebano na obrzeżach dzielnicy z dala od zabudowań i ludzi. Według oficjalnych danych znajdują się w jego granicach oraz jakiś obrzar za nimi 484 pochówki. Od 1910 roku, w którym postawiono na tym cmentarzu krzyż przez trzydzieści lat nie podejmowano żadnych prac, a krótko przed wybuchem wojny miała miejsce ostatnia rewitalizacja. Później.. przez 70 lat nic się nie działo, a cmentarz umierał. Dopiero cztery lata temu grupa ludzi w ramach spontanicznej akcji - umówiła się i uprzątnęła ruiny. Następnie opiekę nad terenem objęła spółka PKP. Nie istnieje ku niemu żadna dróżka, żadna ścieżka.. nic. Trzeba błądzić i patrzeć za siebie. Pociągów w kierunku Modlina przez godzinę przejeżdża kilka.
By dojść do tego zupełnie odludnego miejsca trzeba minąć trzy przejścia kolejowe, nasypy, chaszcze i brzozowe zagajniki. Znajdująca się na nim tabliczka zaczynająca się od słów "przechodniu" brzmi jak dobry żart. Nikt tamtędy nie "przechadza się" a co najwyżej trafił przypadkowo lub z nadzieją na znalezienie cmentarza z XIX wieku. Kiedy w 1872 roku Pragę nawiedziła epidemia cholery zmarłych grzebano na obrzeżach dzielnicy z dala od zabudowań i ludzi. Według oficjalnych danych znajdują się w jego granicach oraz jakiś obrzar za nimi 484 pochówki. Od 1910 roku, w którym postawiono na tym cmentarzu krzyż przez trzydzieści lat nie podejmowano żadnych prac, a krótko przed wybuchem wojny miała miejsce ostatnia rewitalizacja. Później.. przez 70 lat nic się nie działo, a cmentarz umierał. Dopiero cztery lata temu grupa ludzi w ramach spontanicznej akcji - umówiła się i uprzątnęła ruiny. Następnie opiekę nad terenem objęła spółka PKP. Nie istnieje ku niemu żadna dróżka, żadna ścieżka.. nic. Trzeba błądzić i patrzeć za siebie. Pociągów w kierunku Modlina przez godzinę przejeżdża kilka.
O wiele prostsze i bezpieczniejsze (ze względu na pociągi) jest dojście od strony ul. Stefana Starzyńskiego. Wystarczy pokonać jeden tor kolejowy (na wprost ul. Namysłowskiej) i dalej prosto po wale w kierunku cmentarza.
OdpowiedzUsuńZapomniałem dodać, że od toru kolejowego biegnącego wzdłuż ul. Starzyńskiego, do cmentarza prowadzi ścieżka na wale bez torów kolejowych. Wał ten jest niejako przedłużeniem ul. Namysłowskiej.
OdpowiedzUsuń