13 czerwca 2013

W DRODZE NA CHOLERYCZNY

W pierwszej kolejności pragnę przeprosić za dłuższą nieobecność spowodowaną ekshumacjami ofiar stalinowskiego reżimu. II etap zakończył się 82 wydobytymi szczątkami spod zerwanego chodnika i alejki. Trzeci etap jest kwestią czasu. Dzisiaj chciałabym przedstawić krótką historię mało odwiedzanego przez Warszawiaków cmentarza.

By dojść do tego zupełnie odludnego miejsca trzeba minąć trzy przejścia kolejowe, nasypy, chaszcze i brzozowe zagajniki. Znajdująca się na nim tabliczka zaczynająca się od słów "przechodniu" brzmi jak dobry żart. Nikt tamtędy nie "przechadza się" a co najwyżej trafił przypadkowo lub z nadzieją na znalezienie cmentarza z XIX wieku. Kiedy w 1872 roku Pragę nawiedziła epidemia cholery zmarłych grzebano na obrzeżach dzielnicy z dala od zabudowań i ludzi. Według oficjalnych danych znajdują się w jego granicach oraz jakiś obrzar za nimi 484 pochówki. Od 1910 roku, w którym postawiono na tym cmentarzu krzyż przez trzydzieści lat nie podejmowano żadnych prac, a krótko przed wybuchem wojny miała miejsce ostatnia rewitalizacja. Później.. przez 70 lat nic się nie działo, a cmentarz umierał. Dopiero cztery lata temu grupa ludzi w ramach spontanicznej akcji - umówiła się i uprzątnęła ruiny. Następnie opiekę nad terenem objęła spółka PKP. Nie istnieje ku niemu żadna dróżka, żadna ścieżka.. nic. Trzeba błądzić i patrzeć za siebie. Pociągów w kierunku Modlina przez godzinę przejeżdża kilka.






2 komentarze:

  1. O wiele prostsze i bezpieczniejsze (ze względu na pociągi) jest dojście od strony ul. Stefana Starzyńskiego. Wystarczy pokonać jeden tor kolejowy (na wprost ul. Namysłowskiej) i dalej prosto po wale w kierunku cmentarza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałem dodać, że od toru kolejowego biegnącego wzdłuż ul. Starzyńskiego, do cmentarza prowadzi ścieżka na wale bez torów kolejowych. Wał ten jest niejako przedłużeniem ul. Namysłowskiej.

    OdpowiedzUsuń