22 kwietnia 2013

KOMORY GAZOWE KL WARSCHAU


Kiedy wybuchła wojna i Niemcy dotarli do Warszawy, dość szybko, bo już w 1940 roku powstał niemiecki plan urbanistyczny mający na celu zlikwidowanie stolicy Polski i przekształcenie jej w "nowe niemieckie miasto Warszawa". Projekt nosił nazwę "Plan Pabsta" i wejść w życie miał od razu. Natomiast opór mieszkańców zaowocował rozkazem Himmlera z 1943 roku, w którym pierwszy raz pojawia się określenie "obóz koncentracyjny". Obóz działał między główną likwidacją getta , a powstaniem warszawskim. Razem niemal dwa lata. Mapy lotnicze z przełomu 1943 i 1944 roku pozwoliły ustalić, że obóz KL Warschau rozlokowany był w pięciu miejscach w stolicy: na osiedlu Koło, na ulicach Bema i Skalmierzyckiej, i na terenie getta: Gęsia i Bonifraterska.Wszystkie te miejsca (lagry) połączone były wewnętrzną trakcją kolejową łączącą się z główną trakcją Warszawa Zachodnia - Warszawa Gdańska. Całość tworzyła zatem ściśle zwarty kompleks z jedną komendaturą. Z istniejących już budynków warszawskich w skład obozu wcielone było więzienie na ulicy Gęsiej róg Zamenhoffa oraz więzienie Pawiak. Zabudowania pomiędzy ulicami Nowolipki i Nowolipie służyły jako podobóz dla Żydów. 

Nie chciałabym oceniać wiedzy historycznej Polaków, natomiast zaryzykuję stwierdzenie, że te informacje mogą być dla jakiejś części czytelników nowością. Ja się o tym dowiedziałam dopiero kilka lat temu, chociaż pochodzę z Warszawy i podobnie jak moi dziadkowie mieszkałam przez w kamienicy przy terenie tego obozu! (moje okna wychodziły na trakcję kolejową Warszawa Zachodnia - Gdańska). Dziadkowie opowiadali przeróżne historie z czasów okupacji, ale nie padło nigdy słowo "obóz". Możliwe, że nie odbierali tego tak jak my dzisiaj, albo nie podejrzewali, że można w taki sposób mordować ludzi. Dlatego tylu ludzi na Zachodzie nie wierzyło Polakom, że Niemcy na terenach okupowanych rozstrzeliwują, wieszają, gazują i palą ludzi. Z resztą po getcie i Pawiaku.. cała stolica mogła być dla Warszawiaków jednym obozem. Nie wiem. Pamiętam jedynie opowieść młodym podoficerze, którego dokwaterowali do mieszkania dziadków w 1943 roku. Podobny los spotkał sąsiadów z kamienicy i domów obok. Przy całym Bema wraz z Polakami mieszkali Niemcy. Przez kilka czasami kilkanaście miesięcy zajmowali pokój lub kilka pokoi. Ostatecznie wynieśli się na kilka miesięcy przed wybuchem Powstania. Dlaczego tam mieszkali? Babcia mówiła, że przybyli do Warszawy i trzeba było ich gdzieś zakwaterować. Dlaczego nie wyrzucili wszystkich rodzin z domów zajmowanych? Przeczuwali, że będą tam mieszkać jedynie czasowo? I dlaczego akurat na Bema? Czy mogli tam zostać dokwaterowani ze względu na sąsiedztwo z obozem? 










Powyżej: archiwalne zdjęcia bani gazotwórczych odkopanych i wymontowanych w czasie remontu tunelu. Zdjęcia ze zbiorów Jerzego Sawickiego i Władysława Terlickiego z artykułu w Tygodniku Nasza Polska nr 01/622 2008r. http://www.medianet.pl/~naszapol/0801/0801klwi.php

A to sąsiedztwo łączy się z jednym z najbardziej mrocznych aspektów działania obozu. Łączy się z bezpowrotnym zniknięciem stu tysięcy ludzi w tunelach przy ulicy Bema. Komory gazowe, o których pisało wielu Warszawiaków, a których zebrała sędzia Maria Trzcińska w swoim śledztwie prowadzonym przez 20 lat między 1974 a 1994 rokiem posiada status "niewyjaśnionych". Kiedy czytałam o zjawisku negowania istnienia komór gazowych w tym miejscu od razu nasuwa mi się skojarzenie z negowaniem Holocaustu. W 1996 roku podczas prac nad remontem tunelów odkryto banie gazotwórcze oraz kilka gigantycznych wentylatorów. Po wojnie, kiedy "sprzątano" tereny Gęsiówki i Koła znaleziono Cyklon B oraz krematoria, do których prowadziły tory kolejowe. Gdzieś tych ludzi gazowano na masową skalę. IPN w 2002 roku zawiesił śledztwo w tej sprawie. Czy może chodzić o silne wpływy polityczne grupy, która nie chciałaby dopuścić do świadomości społecznej, że już po upadku powstania w getcie i zniknięcia z Warszawy większości Żydów - mordowano Polaków? Jakże irracjonalne się to wydaje, sprawa nie jest zamknięta, a świadkowie umierają. Zeznania świadków oraz biegłych badający tunele przed remontem w 1996 roku są dostępne w Instytucie Pamięci Narodowej oraz zbiorach historyków badających tę sprawe. Istnienie KL Warschau jest faktem. Dlaczego nikt nie upamiętnia na skalę narodową zamordowanych w tunelach przy Bema i Zesłańców Syberyjskich? W tunelach bowiem istnieje dużo plakatów ze zdjęciami, planami tychże komór, a także wklejone zeznania podpisane imieniem i nazwiskiem. Są także opinie specjalistów, że wentylatory nie miały prawa istnieć w celu innym niż wentylowanie po zagazowaniach, bowiem włączając je wszystkie - niemożliwym by było przebywanie osób żywych wewnątrz tunelu.

Zdjęcie lotnicze z 1944 roku tunelów biegnących równolegle do ulicy Bema. Źródło: majdanek.com.pl

Przyszłam tam w nocy. Nie wierzę w duchy, ale ta atmosfera wywarła na mnie kolosalne wrażenie. Wychodząc z tunelu i kierując się schodkami ku torom, można trafić na trakcję przedwojenną biegnącą właśnie na trasie ku Warszawie Gdańskiej oraz kilka kamienic z tamtych okolic. Życie toczy się niezmienionym rytmem, a tam za torami zniknęło sto tysięcy Polaków.


 Wejście do tunelu od strony Bema/Armatniej
















Załamanie tunelu po 55 metrach. Dalsza część została dobudowana po wojnie. Po lewej widać ścianę, z której wymontowano wentylatory.

 Strona tunelu od Ronda Zesłańców Syberyjskich.

 Kamienica przy Bema 83 widok z torów kolejowych.

 Kamienica Bema 91 widok na tory kolejowe (światła za domem)
















Stare tory tramwajowe na ulicy Bema w kierunki Dworca Zachodniego.

ponadto polecam:
http://www.info-pc.home.pl/Whatfor/baza/kl_warschau.htm

9 komentarzy:

  1. Nie było żadnego obozu na Kole, w rzeczywistości w tym czasie w lasku ćwiczyli żołnierze AK i AL, przeczytaj "Lasek na Kole" na Wikipedia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twierdzisz, że Wikipedia to jest źródło informacji historycznej? :D :D Dziękuję, mam lepsze źródła. Bardziej wiarygodne. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Chodzi o cytowane w tym artykule wywiady z żołnierzami AK - Powstańcami Warszawskimi, z archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego:
      http://ahm.1944.pl/Jozef_Gluchowski
      http://ahm.1944.pl/Miroslaw_Szewczyk/3
      http://ahm.1944.pl/Henryk_Wawrzyniak
      http://ahm.1944.pl/Barbara%20Wiktoria_Lewandowska
      Wszystkie cztery przeczą fałszerstwom komunistycznej funkcjonariuszki Trzcińskiej.

      Usuń
    3. Zeznania przeciwko zeznaniom. Jeśli zdjęcia z map lotniczych potwierdzają chociażby podejrzenie, że tam mogły być lagry niemieckie to dla mnie sprawa nie jest jednoznaczna. A zeznań w książce KL Warschau ludzi, którzy to przeżyli jest więcej. Z resztą mało co z tego zostało na Kole. Komory gazowe to coś na czym trzeba zawiesić oko i wznowić śledztwo.

      Usuń
  2. Znaczy, jeżeli żołnierze AK zeznają, że w miejscu rzekomego obozu odbywali ćwiczenia, to ty serio sugerujesz, że akowcy mogą kłamać? Coraz lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy może kłamać, każdemu się może coś wydawać, każdy może różnie interpretować wiele rzeczy zwłaszcza w czasie takiego piekła jakim była wojna. Tak, serio sugeruję powyższe rzeczy :)

      Usuń
  3. "Każdy może kłamać," - Czy to działa w obie strony - Trzcińska też?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście :D Dlatego historycy powinni zbadać sprawę wnikliwiej, by odbiorcy mogli sobie sami odpowiedzieć na pytanie co, kiedy i gdzie się działo. Ja bym zakończyła tę dyskusję, bo Ty twierdzisz, że nie istniały, ja, że mogły istnieć i nie dojdziemy do porozumienia w najbliższej przyszłości :)

      Usuń
  4. Moi dziadkowie wraz z moją matką przed wojną i w jej trakcie mieszkali na warszawskiej Woli. Od nich wiem też o istnieniu obozu KL Warschau. W/g ich relacji obiekty tego obozu znajdowały się w wielu miejscach. Mój dziadek prowadził w Warszawie warsztat stolarski, mieścił się on na ulicy Obozowej w baraku zlokalizowanym przy wiadukcie kolejowym - jadąc z Koła w stronę centrum był po prawej stronie na skarpie przy samym wiadukcie. Dziadek mówił mi, że ten barak w czasie wojny należał do KL Warschau. Jeszcze na początku XXI w. ten barak i wiadukt istniały, bo moim dzieciom pokazywałem gdzie ich pradziadek miał warsztat.

    OdpowiedzUsuń