25 maja 2012

GDAŃSKA - KRÓTKA ULICA DWÓCH DZIELNIC

Na ulicę Gdańską z centrum można dojechać tak: Całą masą środków komunikacji autobusowej, tramwajowej oraz podziemnej do Arkadii, a od Arkadii jeżdżącym co pół godziny, niedużym autobusikiem linii 205. Mało kto jeździ dwieście piątką, zazwyczaj ludzie korzystają z alternatywnych rozwiązań kursujących częściej, bardziej komfortowymi autobusami. 205 startuje z DH Arkadia, kończy na ulicy Gwiaździstej. Całość trasy: 17 minut. Trzy dzielnice.

Wczoraj pierwszy raz w życiu weszłam do tego maleńkiego busiku ciekawa gdzie wysiądę i co zobaczę po drodze. Przejechałam Plac Grunwaldzki, Plac Inwalidów, Plac Wilsona, a stamtąd trafiliśmy na Plac Jacka Kuronia na Marymoncie i w dół - ulicą Gdańską. Tam 205 minęła między innymi (dość charakterystyczne miejsce) kościół ojców Marianów i z Żoliborza wjechała administracyjnie na Bielany. A później krótko Klaudyny i ku Gwiaździstej. I koniec. Krótka trasa, a słuchając legend o Mlekomatach nawet się na Klaudyny troszeczkę rozglądałam. Mlekomatu nie znalazłam, za to bardzo chciałam w drodze powrotnej powrócić na odcinek Gdańskiej. Z Gwiaździstej powróciłam na wysokość Lektykarskiej i wysiadłam. Dalej poszłam pieszo. Było warto.

Ulica zaczyna się od Marymontu jadąc w dół. Ma łącznie 1 kilometr 300 metrów i na wysokości skrzyżowania z Hłaski przechodzi z Żoliborza w Bielany. Jest jakby żywcem wyjęta sprzed wojny. Zabudowania stare, a trasa nowa. Well.. nowa. Wyremontowana, nowoczesna i bardzo lekko się nią jedzie. Kamienice na Gdańskiej wyglądają jakby znalazły się w tych okolicach zupełnie przypadkowo, niemniej nie psują widoków. Część żoliborska wtapia się w ogólny widok dzielnicy. Część bielańska sprytnie się ukrywa na wzgórzu. Trasa położona jest mniej więcej o 5 metrów poniżej domów.

W czasie Wojny przy Gdańskiej 4a na skrzyżowaniu z Jana Ch. Paska Niemcy dokonali brutalnego mordu na dzieciach. To miejsce ubogie o kilkadziesiąt maleńkich istot zostało do dzisiaj nietknięte i nienaruszone. Wokół kamienicy chodzą starzy ludzie i naprawdę starzy ludzie. Obiecuję sobie, że kiedyś zacznę rozmowę. Chociaż wiem, że albo dzisiaj już nikt nie pamięta, albo nie chciałby na ten temat rozmawiać - zaryzykuję.



Dlaczego o Gdańskiej słyszy się tylko z okazji imprez w kościele ojców Marianów? Może dlatego, że niczego innego powszechnie odwiedzanego tam nie ma. Dlaczego tak mało się słyszy o ojcach Marianach? Do czasu skandalu z księdzem Bonieckim pewnie dlatego, dlaczego tak mało się słyszy o innych zakonach. Każdy parafianin doskonale zna plotki i wydarzenia kulturalne własnej parafii. Parafia na Gdańskiej jest mała.

Suma sumarum ta ulica, podobnie jak kilka innych, ostałych po Wojnie na Żoliborzu - jest cicha, uśpiona i tylko tacy jak ja i inni warszawscy blogaskowicze byliby zainteresowani odwiedzeniem tych kamienic. Chociaż to bardzo dobre miejsce, by nakręcić na niej kolejny odcinek Czasu Honoru albo inscenizacji Powstania. Nadaje się doskonale.



































2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy tekst i zdjęcia oddające klimat miejsca!

    pozdrawia,
    OknonaPlacWilsona

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe miejsce i podoba mi się opis. Może kiedyś odwiedzę jednak nie będąc z Warszawy wydaje mi się to czasami bardzo trudne. :)

    OdpowiedzUsuń